Wyprawa na Hejlov.
Pomysł na wyjazd do Czech wpadł nam do głowy podczas oglądania zimą filmu nagranego przez ekipę JetFisha.
Sugerując się trochę filmem udało nam się zarezerwować stanowiska, na których łowił Libor i Łukasz.Pieniążki
za wędkowanie przesłaliśmy wczesną wiosną (cudzoziemcy płacą od razu pełną kwotę za wędkowanie) Termin który
nam przypadł to 24-31 sierpnia,tak nam wychodził urlop w pracy. Przed wyjazdem każdy z nas zasięgnął języka
co do tej wody,ale informacje były bardzo zróżnicowane.Jedni nęcili dużo i łowili na duże kulki, inni stosowali
nęcenie punktowe,a jeszcze inni łowili tylko z rzutu ,bo ryby boją się pontonów czy łódek zdalnie sterowanych.
A co niektórzy łowili na bardzo małe kulki i też mieli efekty. Namieszali nam w głowach tak że nie było łatwo przygotować się na tę wyprawę.
Podjeliśmy decyzję, że lepiej zabrać więcej niż ma zabraknąć. Przygotowaliśmy sobie na trzy osoby około 20 kg kulkek średnicy
21mm i około 20kg kulek 18mm,worek pelletu 9mm i 10 kg pelletu 20mm i oczywiście wiadro nieugotowanych ziaren kukurydzy i konopi.
Wyjazd zaplanowaliśmy tak aby przyjechać nad wodę późnym popołudniem i przespać się na miejscu,a rankiem pojechać na stanowisko
(wejście na stanowisko o godz 10:00 rano)Przejazd przez Polskę minął nam bardzo szybko,ale gdy wjechaliśmy do Czech zaczął się koszmar
nie dość, że drogi są bardzo wąskie i kręte to prędkość jazdy Czechów jest tragiczna,jakby jeździli na wycieczki krajoznawcze.Czas przejazdu
bardzo nam się wydłużył.Na miejsce dotarliśmy około 19-tej,podjechaliśmy do recepcji i zadzwoniliśmy do opiekuna, aby się zameldować.
Po krótkiej rozmowie gospodarz wody pozwolił nam jechać od razu na stanowiska, ponieważ były wolne. Otrzymaliśmy bardzo duże maty,worki
do ważenia oraz trójnóg.Po przybyciu na stanowsiko stwierdziliśmy ,że rozłożymy całe obozowisko, wypijemy sobie po browarku i pójdziemy spać,
aby wczesnym rankiem wezmiemy się za sondowanie miejscówek, wyszukać naszym zdaniem najlepsze i ustalić strategię nęcenia.Pływając po wodzie
znaleźliśmy rów o głębokości od 2,5m do 2,7m za nim i przed nim znajdowały się bardzo równe blaty,żadnych dołków czy górek. Wszędzie równo
jak na stole.Dno twarde lub bardzo leciutki namułek.Najgłębsze miejsce to 3m gdzie też postawiliśmy zestawy. Na zestawy założyliśmy
większe kulki(dwie 20mm lub 20mm z 16mm). Nęciliśmy punktowo , kulkami ,peletem i trochę ziarnem. Jeden zestaw zrobiliśmy próbnie i do
wody poszło dużo towaru(najwięcej kulek).Pierwsze branie przyszło z miejsca które zostało obficie zanęcone. Karp po krótkim holu wylądował
w podbieraku, waga wskazywała 11,40kg. Zadowoleni ,że już coś się dzieje zaczynamy wyciągać wnioski czy takie nęcenie większą ilością jest
lepsze i trzeba będzie inne zestawy też tak zrobić. Inne zestawy milczą ,a więc wieczorem zanęcamy wszystkie większą ilością kulek i peletu.
Do rana złowiliśmy 3 sztuki karpi, ale niezbyt okazałych wielkości. Coś jest nie tak!!! Jeden z kolegów zauważył,że nasze markery tyczkowe
strasznie się kołyszą na boki i zaobserwował,że obcierają się o nie jakieś ryby.Zamieszanie wokół nich było bardzo duże. Wyciągnęliśmy z
pokrowca kij dł 4m na który często kolega łowi sobie płotki i zarzuciliśmy spławik pare metrów od brzegu.Oczom nie wierzyliśmy co zaczęło
brać na spławik. Wzdręgi i płocie takie do 1 kg wagi---masakra!!!
Szybka zmiana decyzji nęcenia tylko punktowe 5-8 kulek i to wszystko, okazało się strzałem w dziesiątke. Zaczęliśmy łowić w końcu karpie ,
ale tylko brania następowały od 20:00 do 9:00 rano. W dzień tylko następowały brania wzdręg ,które molestowały nasze kulki do granic możliwości.
Potrafiły dwie 20 mm tak męczć, że obgryzały je do końca zjadając nawet stopery(Jak piranie!!!!) Łowiliśmy większość karpi łuskowanych,
ale zdarzały się tez piękne lustrzenie oraz rzadko spotykane Lampasy. Kolejne noce przynosiły coraz to większe karpie,ale jedna z nocy
przyniosła najwięcej ryb. Radek na stanowisku nr 7 wyholował karpia łuskowanego o wadze 18.70kg piękna bestia.
Znowu Sławek na stanowisku 6 wyjął piękne dwa karpie też łuskowane jeden o wadze 15kg a drugi wagowo był mniejszy,ale za to długość karpia była zaskakująca około
120cm----Piękna rybka!!!
Ja oczywiście też coś łowiłem,ale na początku miałem więcej szczęścia do karpi lustrzeni.Złowiłem pare sztuk ,z których byłem bardzo
zadowolony,ale chciałem złowić dużego karpia łuskowanego ,ponieważ w Polsce nie miałem takiej okazji.Kolejna noc spełniła moje
marzenie-nie był to bardzo okazały karp,bo o wadze 14,50kg ,ale byłem bardzo zadowolony. Każdy z naszej trójki pobił swój rekord
karpia łuskowanego, a więc wszyscy byli zadowoleni. Rozmawialmyśmy też z Chonzą opiekunem wody i mówił,że jest sporo karpi
przekraczających 20 kg ,ale o tej porze roku waga im troszkę pospadała. Ryby mające 20-21 kg mają teraz 19-19.5kg to może co
niektórych denerwować ,bo chcieliby złowić te 20+ ! Ogólnie podczas tej zasiadki mieliśmy każdego dnia inną pogodę co też
mogło wpłynąć na żerowanie karpi, ale i tak udało nam wyprocować 28 bran z czego 23 sztuki udało się wyholować.
Tak więc jeśli ktoś chciałby odwiedzić tę przepiękną wodę to polecamy to z czystym sumieniem.
Z pozdrowieniami RADEK,SŁAWEK i PIOTR.