Zasiadka na Goplanicy
Widząc ze temperatura powietrza szybko spada i pomału
zbliża się koniec nocnych karpiowych wypadów postanowiliśmy z kolegą Jarkiem
wybrać się do Elbląga na łowisko Goplanica .
Ja już to łowisko poznałem wcześniej i wiedziałem,
że jesień na tym łowisku jest przepiękna obwita w różnorodność kolorów i
pięknych okazów karpi
.
Na wszelki wypadek postanowiłem z kontaktować się z
kolegą Arkiem żeby naświetlił mi, jaka jest sytuacja na łowisku.Arek z chęcią
poinformował mię
Że coś się rusza, ale to jeszcze troszkę wcześnie.Mi
to wystarczyło, więc zacząłem robić kulki i opowiadać Jarkowi jak tam jest
pięknie.
Na miejscu
byliśmy około godziny, 17 więc spokojnie mogliśmy zanieść sprzęt na stanowisko
przed zapadnięciem zmroku.Rozwijanie zaczęliśmy od statywów i wędzisk
Tak żeby wykorzystać cenne chwile na łowisku gdzie wyraźnie
było widać żerowanie karpi
.
Po
zarzuceniu zestawów wzięliśmy się za postawienie namiotów z zachowaniem jak
największej ciszy tak żeby nie popsuć sobie łowiska, w którym grasowały karpie.
Długo nie
musieliśmy czekać na branie, bo jeszcze przed zapadnięciem zmroku na mojej
wędce zrobiło trzy razy pi pi pi,i koniec.Podleciałem i zaciąłem jest ryba
I to nawet
może być spora, bo nic sobie nie robi z mojego holu tylko płynie w prawą stronę
prosto w zatokię , mi to się nie podobało, ale nic nie mogłem zrobić .
Po chwili weszła mi w zaczep ,naprężyłem wędzicho i po
chwili lekko popuściłem żyłki ryba się ruszyła zrobiło misie lżej na duchu ale
nie nadługo bo znowu chwyciła jakąś podwodną zawadę szarpnęła i po rybie .
załamało mię to, bo wiedziałem że na takiej wodzie każda ryba jest piękna bo
naprawdę trzeba mieć pecha żeby złowić tu karpia poniżej 10 kg
Do rana jusz
nie było brań . w nocy słyszałem dwie potężne spławki karpi.około południa mam
drugie branie tesz takie odniechcenia zacinam i jest siedzi .Pokręciłem może
pięć razy korbką i zeszła co za pech . Zaczynam przemyślać, w czym błąd, ale
nie widzę przyczyny u siebie. Mija parę przyjemnych chwil i znów branie takie
samo tylko, że u Jarka zacina siedzi
Parę obrotów korbką i zchodzi atmosfera nam się lekko
popsuła , no, ale co zrobić czekamy dalej. O godzinie 16 jest kolejne branie
umnie zacinam , jest ale nie czuje, jaka duża bo ryba płynie w moim kierunku .
W połowie dystansu stanęła i dała się odczuć , no spora pomyślałem sobie i w
tym momęcie ryba zasuwa do zatoki ,wiedziałem, czym to grozi, więc ją ostro
potraktowałem i zawróciła, parę podejść i ląduje w podbieraku pełno łuski
albinos 11kg
Piękna rybka
parę fotek waga no i standardowo ryba wraca cała i zdrowa do wody.Zmiana kulek
no i uradowany myślę sobie, że na tym pewnie zakończę lawinę brań.Ale się
myliłem, bo do wieczora Jarek miał jedno branie i ja tesz, ale obydwie ryby
zeszły po krótkim holu.Wieczur i noc minęły cicho ani piknięcia . O
godzinie 5 budzi nas branie oby dwoje wyskakujemy z namiotów bo świeci
niebieska dioda na sygnalizatorze .okazuje się ze to moja wędka ,zacinam i stop
, po chwili karp rusza . Z oporem podchodzi w naszym kierunku w kiju
czuje ze jest spora a na siłę chcę wpłynąć w zatokie dociągnąłem sprzęgło
i lekko ją zahamowałem więc zawróciła i przepłynęła na wprost nas i nie chciała
dać się ruszyć z miejsca chlapnęła dwa razy pod wieszkiem i przepłyneła w lewo
pod wszystkimi wędkami do małej zatoczki , przytrzymałem ją ponownie i poczułem
że ma już dość wojaży więc zacząłem śmiało ją holować w dogodne miejsce tak
żeby Jarek mógł ją podebrać , dwa podejścia i jest w podbieraku .Jedna fotka
ważenie i okazuje się, że nasz siłacz ma 13kg .
Wkładamy rybę do mokrego worka i do wody żeby zrobić
dzienne zdjęcia
Rano sesja zdjęciowa i czekamy dalej na brania , do południa
Jarek miał trzy brania i jedno ja ale wszystkie ryby zeszły po krótkim holu.
Ogulnie zasiadkie uważam za udaną bo mieliśmy po pięć brań to bardzo dobrze jak
na dzikie łowisko szkoda tylko tych spiętych karpi
http://www.youtube.com/watch?v=h64llPegdAQ
http://www.youtube.com/watch?v=9LU6S2_e7sE
quazar